Polsko-Włoskie Wesele – Pałac w Młodocinie

DJ krzyczący z zadymionego parkietu, że szara mgła nie jest jego autorstwa, w tle wyjące syreny 3 wozów strażackich, nieplanowana impreza pod chmurką. W tym przypadku określenie ogień na parkiecie nie jest jedynie przenośnią. Zobaczcie gorrrący dzień Pauliny i Ludovico i podejrzyjcie, jak wyglądało ich polsko-włoskie wesele w Pałacu w Młodocinie

Młodocin, Pałac i ogień niebędący przenośnią

Jakiś statystyk powinien opracować raport najbardziej zaskakujących wydarzeń ślubnych. Jestem pewien, że Paulina i Ludovico figurowaliby w TOP 10 pod zapiskiem: Pałac Młodocin, wesele polsko-włoskie, POŻAR. Nie oszukujmy się – przenośny ogień na parkiecie spotyka się często, a dosłowne płomienie… rzadko, nigdy, prawie nigdy? No, chyba że są to wyszkoleni miotacze jak w przypadku wesela w Siedmiu Drzewach! Nigdy nie zapomnę tego momentu przerażenia, gdy rozemocjonowany DJ oznajmił, że dym wdzierający się do sali weselnej nie jest jego dziełem. Szybka ewakuacja, syreny, wozy strażackie, policja, nieplanowana impreza pod gołym niebem – wszystko w Pałacu w Młodocinie działo się szybko, ale w żadnym stopniu nie zepsuło polsko-włoskiego wesela cudownych Pauliny i Ludovico!  

Polsko-Włoskie wesele w Pałacu w Młodocinie

Goście z Włoch, UK, Danii, Holandii, w powietrzu mieszające się języki i wyczuwalna euforia połączona z ciekawością polsko-włoskiego wesela – tak niesamowicie zapowiadał się upalny, sierpniowy dzień należący do Pauliny i Ludovico. W tym miejscu warto nadać kontekstu, w jakim odbyła się impreza w Pałacu w Młodocinie. Pomyślcie tylko – pochodzicie z najbardziej dotkniętego przez pandemię regionu Włoch – Lombardii. Wreszcie macie okazję wyrwać się z domu, przejechać lub przelecieć 1400 km i beztrosko bawić się w gronie najbliższych, których nie widzieliście od dawna. Cudowna chwila zapomnienia, prawda? Tym bardziej polsko-włoskie wesele mojej pary młodej miało niesamowity klimat!

Zanim Pałac w Młodocinie zapłonął…  

Poranek, sierpniowy upał, Młodocin, Pałac. W jego XIX-wiecznych, odrestaurowanych wnętrzach krzątanina – mama panny młodej dekoruje salę, a towarzystwa dotrzymują jej polscy i włoscy członkowie rodzin. 

Następnie przygotowania. Zaczęły się od Ludovica. W pałacowych ścianach  pan młody z włoską gracją próbował opanować narastający stres, podczas gdy panna młoda w domu rodzinnym popijała szampana z 2 siostrami i mamą. W powietrzu czuć było zapach wielkiego wydarzenia!

Wreszcie nadszedł moment ceremonii. Młodzi wymarzyli sobie tradycyjny first look przed ołtarzem, który wbrew pozorom nie jest tak często praktykowany! Paulina pod rękę z mamą przemierzyła drogę do ołtarza – wyglądała obłędnie, zresztą nie gorzej pan młody! Na twarzy Ludovico pojawiły się łzy szczęścia. Mnie również zaczęły się „pocić oczy”, co rzadko, ale jednak czasami mi się zdarza.

Po wzruszającej ceremonii uściski, gratulacje i powiewające na sierpniowym wietrze międzynarodowe flagi. Potem kurs zabytkowym autem pod Pałac w Młodocinie, gdzie na miejscu przywitał nas muzyk Dario Isidoris, znający włoski. Super!

Płomienne polsko-włoskie wesele

Mówią, że we włoskich żyłach płynie ognista krew. Ale nie mówią, że w Pałacu w Młodocinie odbywają się ogniste imprezy! Po życzeniach i toaście DJ krzyknął, że unoszący się dym nie wyszedł spod jego generatora. Nastąpiła ewakuacja. Okazało się, że na dole jedno z pomieszczeń zajęło się ogniem. Pod Pałac w Młodocinie przyjechały 3 straże pożarne, policja, a goście spędzili 2 godziny na dworze. Nie przeszkodziło to jednak w świetnej zabawie – młodzi nie dali za wygraną i zaprosili wszystkich do poloneza oraz tańców przed Pałacem. 

Po 2 godzinach sytuacja była już opanowana. Weselnicy wrócili na parkiet i bawili się w najlepsze do polskich i włoskich hitów. Przed północą były bardzo osobiste przemówienia nowożeńców, świadków oraz rodzeństwa. Noc zakończyła się tradycyjnymi polskimi oczepinami oraz zdjęciem z zimnymi ogniami.

Ach, co to był za dzień! Choć fotografowałem już najrozmaitsze międzynarodowe wesela – polsko-hinduskie, polsko-anhttps://scphoto.pl/slub-polsko-angielski/gielskie czy ślub humanistyczny we Francji – płonąca sala była całkowitą nowością 😉 Dobrze, że nikomu nic się nie stało, a Paulina i Ludovico weszli w związek małżeński z przytupem!  

Zapraszam Was do oglądania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *