Sesja ślubna na wydmach, czyli „kiedy miłość spotyka wydmy, a humor łączy się z wyjątkową przygodą, powstaje coś naprawdę magicznego”. To zdanie idealnie opisuje niezapomnianą sesję ślubną Moniki i Marcina na wydmach w Łebie. Para młoda jak z bajki i ja, trochę mniej jak z bajki, wyruszyliśmy razem na podbój wydm w Łebie. Z Poznania do przejechania było około 300 km i ponad 4 godzin drogi, było warto!
Monika i Marcin – Prawdziwi Przyjaciele, Świetni Modele, dla fotografa zestaw idealny!
Monika i Marcin nie byli po prostu parą młodą – byli jak kometa na niebie, która przyciągała uwagę każdego dookoła. Ich uśmiechy były jak słońce, rozświetlając każdy kadr, a ich wzajemna miłość była tak paląca, że można było poczuć ją w powietrzu. Ale nie tylko miłość ich wyróżniała. To, co mnie zaskoczyło, to ich poczucie humoru i zdolność do zarażania wszystkich dookoła pozytywną energią. Nie było chwili, kiedy się nie uśmiechałem pracując z nimi. Byli prawdziwymi towarzyszami podróży, gotowymi na każdy szalony pomysł, który przyszedł mi do głowy.
Przystanek pierwszy – Sesja Ślubna na wydmach w Łebie
W drodze na wydmy mieliśmy zakład. Ile razy ludzie będą życzyć szczęścia na „nowej drodze życia”. Oczywiście zakład się prawie skończył kiedy jeszcze nawet nie doszliśmy do samego wejścia, więc wyobraźcie sobie jakie show robiła Monia w swojej kiecce po drodze 😀 Wracając do punktu wyjścia, a raczej wejścia. Kilka wskazówek jak tam najszybciej dotrzeć. Obok Parku Narodowego jest parking, skąd pieszo idzie się kilkaset metrów i stamtąd na sesję ślubną na wydmy może podwieźć nas Melex. Można też iść na pieszo, lecz droga zajmuje jakieś 1,5 godziny, więc nie warto. Sama sesja w piasku jest wymagająca, nie wspominając o spacerze w dwie strony trwającym trzy godziny.
Podczas sesji ślubnej na wydmach nie było miejsca na powściągliwość czy sztywność. Zaczęliśmy od tradycyjnych, romantycznych ujęć, ale szybko przeszliśmy do spontanicznych pomysłów. Nawet w momencie kiedy było sporo ludzi w kadrze i zagrażał nam wściekły lis (gnojek czaił się na nasze plecaki) to i tak wszystko pięknie się układało. Dodatkowo kiedy rozluźnienie moich modeli sięgnęło zenitu to jak to mawiają niektórzy fotografowie – zdjęcia same się robiły :). Na sesję na wydmach w Łebie w zupełności wystarczyły 2-3 godziny, mogliśmy transportować się kilka kilometrów dalej – nad morze.
Przystanek drugi – sesja nad morzem w Łebie
Po męczącej pierwszej cześci oczywiście trzeba było się posilić. Szybki obiad w porcie w Łebie, zimne piwko (w ilości minimalnej stanowiącej jednocześnie uśmiech na twarzy mężczyzny jak i pozwalający nacieszyć się smakiem) i mogliśmy ruszyć na zachód słońca. Nad polskim Bałtykiem spędziliśmy około dwóch godzin. Pogoda nas rozpieszczała, piasek przyjemnie grzał, woda chłodziła i komary…no właśnie komary zjadły nas żywcem. Kiedy ostatni promyk schował się za horyzontem, wróciliśmy do auta, wpisaliśmy w mapy google Poznań i ruszyliśmy do swoich domów 🙂
Sesja ślubna na wydmach w Łebie była nie tylko niezapomnianym doświadczeniem dla Moniki i Marcina, ale także dla mnie. Ich radość życia, miłość i poczucie humoru sprawiły, że każde zdjęcie było jak kadr z najlepszego filmu romantycznego. Przez chwilę zapomniałem, że pracuję – było to jak spędzanie czasu z przyjaciółmi na plaży, gdzie każdy moment był pełen uśmiechu i ciepła.
W efekcie tej sesji ślubnej nie tylko powstały piękne zdjęcia, ale również zostaliśmy obdarowani niesamowitymi wspomnieniami. I chociaż sesja ślubna Moniki i Marcina na wydmach w Łebie może być opisana jako „praca”, dla mnie była to przygoda, która uśmiech zostawiła w każdym kadrze. To pokazało mi, że sesje ślubne to nie tylko fotografie – to historie miłości, które są pełne śmiechu, radości i niezapomnianych chwil. Co ja będę pisał, zobaczcie sami.
Zapraszam również do zajrzenia na inne piękne, zdecydowanie w innym klimacie sesje ślubne.


























































