Wesele w Ceglarnia Jarosławki Pierwszy taniec

Wesele | Ceglarnia Jarosławki 

W takich miejscach jak Ceglarnia Jarosławki reportaż ślubny niemal robi się sam. Jest tu wszystko, czego dusza fotografa zapragnie. Światło, design, natura. No i byli też oni – Magda i Mateusz – najjaśniejsze gwiazdy tego dnia! Zobaczcie, co wyszło z połączenia szczęśliwych zakochanych i wesela wyprawionego w tak klimatycznej stodole. 

Przygotowania do wesela w Ceglarni 

Zanim parkiet Ceglarni Jarosławki pochłonął wszystkich w całości, duuużo działo się tego dnia. Najpierw młodzi szykowali się, żeby wyglądać jak milion dolarów (choć na moje nie musieli dużo zmieniać). Potem był długo wyczekiwany first look w ogrodzie, wzruszające błogosławieństwo rodziców i dziadków. Następnie kilka tradycyjnych, pamiątkowych zdjęć i jazda przed ołtarz 🙂 I tu znowu idealnie – światło w kościele w Zaniemyślu zagrało podczas ceremonii niemal tak dobrze, jak zespół smyczkowy. Młodzi przyrzekali sobie z uśmiechami na twarzach, a potem podczas mszy trzymali się za ręce, jakby wciąż nie dowierzali, że TO właśnie się stało. Nic nie umknęło mojemu obiektywowi, na wszystko mam dowody 😀 Nawet na selfie z księdzem po zakończonej mszy! 

Wyjście z kościoła, zbieranie grosików na szczęście, serdeczne życzenia znajomych i kolejny punkt tego dnia – Ceglarnia Jarosławki. Tak jak mam w zwyczaju – uprzedziłem gości weselnych, żeby sfotografować nienaruszoną jeszcze salę. A było co fotografować! Zobaczcie sami. 

Ceglarnia Jarosławki – stodoła jak malowana

Kiedyś wesele w stodole nikogo nie dziwiło, było na porządku dziennym (zobaczcie koniecznie mój wcześniejszy wpis). Potem zabawy przeniesiono na bardziej eleganckie sale. Aż przyszedł taki moment, że stodoły wróciły do łask, ale całkowicie odmienione – tak jak Ceglarnia Jarosławki. Właściciel włożył w to miejsce mnóstwo serca, aby nie zatraciło dawnego ducha, a jednocześnie było bardzo nowoczesne. I dzięki temu na wejściu witają nas wielkie drewniane drzwi, surowe ściany porośnięte winobluszczem, belki pod sklepieniem, a także loftowe przeszklenia, girlandy świateł i inne klimatyczne dodatki. Wszystko to wzajemnie się dopełnia.

W ogóle to sam teren otaczający stodołę weselną to spełnienie mokrych snów każdego fotografa. Gdzie się nie obejrzałem, widziałem genialną scenerię do zdjęć z rodziną, a przede wszystkim – do sesji ślubnej. Jak tylko na zewnątrz zaczęło robić się złoto, porwałem moich młodych na krótki spacer. I cyk – tak powstała nasza mini sesja. Mateusz dosłownie nosił Magdę na rękach. Magda ze szczęścia wywijała bukietem 🙂 

Sesja w dzień ślubu to zawsze świetna pamiątka, ale też chwila dla nowożeńców na złapanie oddechu od szalonych zabaw na parkiecie. A tej nocy w Ceglarni Jarosławki działo się! Po perfekcyjnym pierwszym tańcu sytuacja zaczęła dynamicznie się rozwijać. Goście bez opamiętania zdzierali podeszwy, odpoczywali na leżakach na dworze, wznosili spontaniczne toasty i z każdą chwilą coraz bardziej przyzwyczajali się do tego, że krążę między nimi z aparatem 🙂

Slow wedding w stodole

Cieszę się, że razem z Magdą i Mateuszem mogłem przeżyć ich slow wedding w stodole. Choć nie wiem, czy w 100% zgodziłbym się z tym określeniem – w końcu to szaleństwo na parkiecie nie było znowu takie slow! 

Tego dnia nie byłoby bez ekipy od zadań specjalnych:

A jeśli zastanawiacie się, czy Ceglarnia to dobre miejsce na wesele, możecie przestać. Odpowiedź jest oczywista! Dowody zdjęciowe umieściłem poniżej 🙂